Wizyta w szkole Drukuj

„Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba.” – Juliusz Słowacki

Dziś (10.04.br.) skorzystałam z zaproszenia pani Anny Makowskiej nauczyciela biologii z Zespołu Szkół w Srocku. Wybrałam się tam na „mały” wykład o ptakach przeznaczony dla trzech klas gimnazjalnych. Dotychczas prowadziłam zajęcia w dwóch innych szkołach (w Kalinie i Szydłowie) dla dzieci z klas 1-3 więc teoretycznie z maluchami bywa łatwiej.

Wymienione szkoły skorzystały z mojego zaproszenia w ubiegłych latach, odwiedziły wystawy stowarzyszeniowe odbywające się w Łodzi i Częstochowie. Pani Anna dba o rozwój swojej młodzieży tym bardziej, że obecny system nauczania przewiduje jak się dowiedziałam tylko jedną godzinę lekcyjną na cały rok szkolny o ptakach. Ja poświęciłam młodzieży dwie godziny i to nawet nie był „wstęp”, a czas minął w mgnieniu oka. To obecne nauczanie rzutuje na wiedzę młodego pokolenia, wiedzę o świecie o życiu.

Nauczyciele mają nie lada problem i wyzwanie jak pogodzić plan nauczania z przystosowaniem dzieci i młodzieży do życia. Ach… czasy się zmieniają. Wracając do dzisiejszych zajęć na samym początku nakreśliłam, czym zajmuje się federacja, jakie stowarzyszenia ma pod opieką, na czym polega praca sędziego, a na czym „praca” hodowcy, jak na nasze codzienne życie wpływa nasza pasja, jakie ptaki hodujemy. Wyświetliłam krótki film z wystawy z OMP.  Po tym wstępie postanowiłam sprawdzić ogólną wiedzę młodzieży.

Oczywiście nie zabrakło żywych przedstawicieli ptasiego rodu.  Pytałam o podstawowe rzeczy – typu budowa pióra i jego funkcje (podarowałam im „jesienne zbiory” papuzich piór), dopytywałam czy orientują się jak ptaki ewoluowały na przestrzeni setek lat, jakie znają polskie ptaki, czy potrafią wymienić je, czy wiedzą, jakie ptaki posiadają w swoich kolekcjach hodowcy, co wpływa negatywnie na wzrost populacji ptaków i wiele, wiele innych pytań. Na te, na które nie znali odpowiedzi ja odpowiadałam. Błysk w oku pojawił się jak rozmawialiśmy chwilkę o ptakach drapieżnych, a dokładnie podziw wzbudziła wielkość „łapy” i pazurów Harpii.  Było kilka ciekawostek przybliżających ptasi świat oraz na sam koniec krótka wersja filmu o papugach podsumowująca wszystkie podstawowe zagadnienia, o których rozmawialiśmy. Zapytacie pewnie drodzy hodowcy o efekty i moje spostrzeżenia. Odpowiem tak, na efekty trzeba poczekać „nie od razu Rzym zbudowano”, a teraz dopiero spostrzegłam jak bardzo nasza praca społeczno-edukacyjna jest potrzebna. Zachęcam wszystkie stowarzyszenia nie rezygnujcie z tego.

Zbliża się Dzień Dziecka to dobry czas na prelekcję wśród dzieci. Wiem, wiem czasu może brakować, może predyspozycji „wykładowcy”, ale nikt nie powiedział, że musi być idealnie. Jak wspomniałam czasy się zmieniają nie koniecznie na dobre. Dzieci i młodzież mają teraz świat wirtualny, więc o obcowanie z przyrodą bardzo trudno, a to jest przecież na wyciągnięcie ręki. Kiedy znajdą na to czas, przecież nie w dorosłym życiu, kiedy dojdzie praca, dom, utrzymanie rodziny. Tu budzi się mój niepokój, że kolejne pokolenia kompletnie nie będą zainteresowane naszym hobby. Bo nie będą miały od kogo poznać tego świata. A my dziś czasami „bijemy” się o błahe sprawy a przed nami powinny stać dalekosiężne cele.  Młodzież pomimo wszystko jest pozytywnie nastawiona na poznawanie świata. Tylko trzeba nad tym popracować. Z 60 znajdzie się 6 osób, które będą zainteresowane tematem, a nawet gdyby była 1 to też już sukces. Z dzisiejszych obserwacji wynika, że dziewczynki bardziej były zainteresowane tematem hodowli ptaków. Natomiast chłopcy chętniej odpowiadali na pytania i często udzielali poprawnych odpowiedzi może niepełnych, ale bliskich prawdy.

Takie spotkania są dla mnie bardzo interesujące z jednej strony mogę „zareklamować” PFO i mam możliwość zachęcenia dzieci i młodzież do zmiany zainteresowań. A z drugiej strony mam porównanie względem wiedzy teoretycznej, chęci poznawczych w różnych grupach wiekowych. Wynika z moich obserwacji, że sprawdza się powiedzenie, „czym skorupka za młodu….”. Maluchy są niesamowicie „chłonne” nowości i tu jest duże pole do popisu dla stowarzyszeń. Młodzież „może, ale nie musi”. Ja, chociaż mam full pracy będę się „biła” o to inne jutro dla dzieci i młodzieży z mojej okolicy. Już dziś umówiłam się z nimi na wizytę podczas OMP lub pobliskich wystawach stowarzyszeniowych.

Justyna Krawczyk
Prezydent PFO